uwzględnij wielkość liter
dokładna fraza
zawarta fraza
Aktualnie przeglądasz:
Życie / Cytaty ze źródeł / Chopin o sobie i współczesnych / Pianista

Chopin - pianista


„[...] proszę, żeby Papa był łaskaw i kupił u Brzeziny Air Moore variée pour le pianoforte à quatres mains par Ries, i przywiózł, ponieważ chcę je grać z Panią Dziewanowską"
        Z listu do rodziców [Szafarnia], 10 sierpnia 1824

 

„Dnia 15 Sierpnia r.b. na Zgromadzeniu muzycznym w Szafarni, złożonym z kilkunastu osób i półosóbek, popisywał się JP. Pichon; grał koncert Kalkbrennera, który atoli nie tyle zrobił wrażenia, szczególniej na małych figurkach, ile Żydek grany przez tegoż Pana Pichona"
        Z „Kuryera Szafarskiego", 19 sierpnia 1824

 

„Dnia 1 m. r. b. [...] JP Pichon grał Żydka, gdy Pan Dziewanowski, zawoławszy pakciarza Żyda, prosił go o zdanie o żydowskim wirtuozie. Mosiek zbliżył się do okna, wścibił nos garbatowzniosły do pokoju i słuchał, mówiąc, że gdyby Pan Pichon chciał grać na żydowskim weselu, zarobiłby sobie najmniej dziesięć talarów. Takież oświadczenie zachęciło Pana Pichon do sztuderowania ile możności tego rodzaju muzyki i kto wie, czy z czasem nie odda się zupełnie tak korzystnej harmonii".
         Z „Kuryera Szafarskiego", 3 września 1824

 

„Gram co tydzień, w niedziele, u Wizytek na organach, a reszta śpiewa".
        Z listu do Jana Białobłockiego w Biskupcu, Warszawa [listopad 1825]

 

„Zachęca mię [Haslinger], ażebym grał publicznie. Tutejsi mówią, że Wiedeń dużo by stracił, gdybym wyjechał nie dawszy się słyszeć. Są to wszystko dla mnie rzeczy niepojęte. [...] U Hussarzewskich byłem raz; stary się entuzjazmował grą moją i na obiad prosił. Na obiedzie było dużo Wiedeńczyków, i jakby się z nimi zmówił, kazali mi wszyscy grać publicznie. [...] Würfel utrzymuje, iż ażeby pokazać coś nowego i narobić hałasu koniecznie grać potrzeba. Tutejszy żurnalista p. Blahetka, którego poznałem u Haslingera, także mi każe występować. Wariacje im się strasznie podobają. [...] Chce on [Würfel], ażebym grał najprzód Wariacje, potem Rondo z Krakowiaka, dla uderzenia nowością, a na koniec, żebym improwizował. [...] Gdzie się obrócę, klekoczą mi wszyscy głowę, ażeby grać. [...] Jużem się zdecydował, Blahetka powiada, że zrobię furorę, bom wirtuoz pierwszego kalibru; iż między Moschelesa, Herza, Kalkbrennera liczyć mię potrzeba. [...] Würfel wszystko mi ułatwił; sam będzie na próbie i szczerze się zajmuje moim wystąpieniem. On i w Warszawie był dla mnie dobrym. [...] Dziwią się tutaj, jak Kessler, Ernemann i Czapek mogą siedzieć w Warszawie, kiedy ja tam jestem. Ale ja im tłumaczę, że bloss aus Musikliebe gram, i że lekcji nie daję. Wybrałem na koncert instrument Graffa."
         Z listu do rodziny w Warszawie, Wiedeń, 8 sierpnia 1829

 

„ [...] wieczorem o godzinie 7-ej na teatrze cesarsko-królewskim opery na świat wystąpiłem! [...] porządek następujący: Uwertura Beethovena /Moje Wariacje /Śpiew panny Veltheim /Moje Rondo I znów śpiew, po czym mały balet dla zapełnienia wieczoru. [...] Freie Phantasie, lubo nie tak szczególnie mi się udała, jednakże silniej jeszcze bito brawo i znów potrzeba było pokazać się na scenie.[...] Dziennikarze polubili mię; może przypną łatkę, ale to potrzeba dla odcieniowania pochwały. Gallenbergowi podobały się moje kompozycje. [...] Przyjaciele moi i koledzy rozstawili się po kątach dla słuchania rozmaitych zdań i krytyk. Celiński może powiedzieć, jak mało nagan słyszano: tylko Hube największą słyszał. Jakaś dama powiedziała: „Schade um den Jungen, dass er so wenig Tournüre hat". Jeżeli taką tylko dano mi naganę, a przysięgają się, że same jedynie pochwały słyszeli i że nigdy brawa nie zaczynali, więc się nie mam czego turbować! Improwizowałem na temat Białej damy, na prośbę zaś reżysera, któremu się moje Rondo na próbie nadzwyczaj podobało, tak że wczoraj po koncercie ścisnąwszy mię mocno za rękę powiedział: «Ja, dass Rondo muss hier gespielt werden» - ażebym wziął jeszcze polski temat, wybrałem Chmiela, co zelektryzowało publiczność, nieprzyzwyczajoną do takich pieśni. Moje parterowe szpiegi zaręczają, że aż skakano na ławkach.[...] Powszechny jednak głos jest, iż słabo grałem, a raczej za delikatnie dla przyzwyczajonych do tłuczenia fortepianów tutejszych artystów. Spodziewam się tego zarzutu w dzienniku, zwłaszcza że córka redaktora wali strasznie po instrumencie. Nic nie szkodzi; bo przecie nie można nie mieć żadnych ale, a wolę takie, aniżeli gdyby powiedziano, że gram za mocno. [...] Orkiestra [...] krzywiła się aż do improwizacji, po której biła także brawo wśród oklasków i okrzyków całej publiczności. [...] Pierwsze więc moje wystąpienie, o ile było niespodziane, o tyle szczęśliwe."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Wiedeń], 12 sierpnia 1829

 

„Dziś poznałem hr Lichnowskiego; nie mógł mię dosyć nachwalić. [...] Głos powszechny utrzymuje, żem się noblessie tutejszej podobał. Schwarzenbergowie, Wrbny itp. nadzwyczaj chwalili delikatność i elegancję gry mojej; dowodem tego hr. Dietrichstein, co był u mnie na scenie. [...] Czerny dużo mi komplimentów nagadał, Schuppanzigh i Gyrowetz także.[...] jakiś Niemiec [...] przypada do mnie, cieszy się, że ma przyjemność poznać bliżej takiego Künstlera, mówiąc: «Sie haben mich vorgestern wahrhaft entzückt und begeistert». Był to ten sam, co obok Maciejowskiego siedząc strasznie się Chmielem cieszył. Już trzeciego koncertu nie dam i drugiego nie grałbym nawet, gdyby nie to, że koniecznie chcieli [...] I drugi raz gram darmo, a to dla ujęcia sobie pana hrabiego [...] Mam grać Rondo i improwizować. [...] Panu Skarbkowi, co mię głównie namawiał na danie koncertu dziękuję, bo to już wstęp na świat."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Wiedeń], 13 sierpnia [1829]

 

„Jeżeli pierwszą razą zostałem dobrze przyjęty, to wczoraj jeszcze lepiej. Trzy razy brawo się wznawiało, gdym się ukazał na scenie; publiczność liczniej się zgromadziła. [...] Moim Rondem ująłem sobie wszystkich z profesji muzyków. [...] dziwią się piękności kompozycji. Wiem, że podobałem się damom i artystom. Gyrowetz [...] krzyczał i bił brawo. [...] drugim razem jeszcze lepiej zostałem przyjęty; idzie to crescendo, a zatem tak, jak ja lubię".
        Z listu do rodziny w Warszawie [Wiedeń], 19 sierpnia 1829

 

„Blahetka [...] kazał mi uściskać Papę i Mamę i powinszować takiego syna."
        Z listu do rodziny w Warszawie, Praga, 22 sierpnia 1829

 

„Po herbacie, przed którą dużo z samym X. Clary [w Zamku w Toeplitz], rozmawiałem, matka jego prosiła mię, ażebym «raczył» usiąść do fortepianu (fortepian dobry Graffa). «Raczyłem», ale z mojej strony prosiłem także, ażeby «raczyli» dać mi temat do improwizacji. [...] Fritsche [...] dał mi temat z Mojżesza Rossiniego. Improwizowałem - i jakoś tak szczęśliwie, że generał Leiser długo potem ze mną rozmawiał [...] Grałem tego wieczora cztery razy".
        Z listu do rodziny w Warszawie, Drezno, 26 sierpnia 1829

 

„O drugim koncercie powiedziała gazeta wiedeńska: «To jest młody człowiek idący swoją własną drogą, na której wie, jak się podobać, a która znacznie od wszystkich innych koncertowych form się oddala»  [...] kończy: «Pan Chopin dzisiaj także podobał się powszechnie». [...] Z Czernym poznałem się na panie brat - na dwa fortepiany często z nim u niego grywałem".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego, Warszawa, 12 września [1]829

 

„«Sammler» wiedeński i «Zeitschrift für Literatur» [...] szczegółowo, a bardzo pochlebnie (daruj, że ci to piszę) rozbierają grę moją i kompozycję, gdzie na końcu zowią mię «Selbstkräftiger Virtuos», a do tego bogato od natury uposażonym".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego, Warszawa, 3 października [1]829

 

„Pierwszy [...] koncert [17 III 1830] [...] nie zrobił na masie wrażenia, jakem ja rozumiał. [...] Kurpiński uważał tego wieczora nowe piękności w moim koncercie [f-moll op. 21], a Wiman jeszcze się przyznawał, że nie wie, co ludzie dopatrują w moim Allegro. - Ernemann był zupełnie kontent, a Elsner żałował, że mój pantalion głuchy i że basowych passaży słychać nie było. Tego wieczora, o ile paradysowi i ci, co w orkiestrze stali, byli zadowoleni, o tyle parter narzekał na ciche granie [...] Dlatego to Mochnacki w „Kuryerze Polskim" wychwaliwszy mię pod niebiosa, a szczególniej Adagio, na końcu radzi więcej energii. Domyśliłem się, gdzie ta energia siedzi, i na drugim koncercie [22 III] nie na swoim, ale na wiedeńskim grałem instrumencie. [...] dopiero [...] publiczność zadowolona była. - Dopiero oklaski, pochwały, że każda nutka jak perełka wybita i że na drugim lepiej grałem jak na pierwszym, i dalej po wywoływaniu mię wrzeszczeć o 3-ci koncert. Krakowskie Rondo ogromny efekt zrobiło [...] Kurpiński żałował, żem na wiedeńskim Fantazji nie grał, czego się nawet w „Kuryerze Polskim" nazajutrz Grzymała domagał. - Elsner powiedział, że po 2-gim koncercie dopiero mogą o mnie sądzić, lubo ja szczerze powiem, że wolałbym był na swoim grać. [...] drugi koncert zaczął się od symfonii Nowakowskiego [...] po czym pierwsze Allegro z Koncertu. Bielawski zagrał Beriota Wariacje; po czym Adagio i Rondo. - Drugą część rozpocząłem Rondem krakowskim; po czym Majerowej udało się lepiej aniżeli kiedy zaśpiewać arię Soliwy z Heleny i Malwiny. Nareszcie improwizowałem, co się pierwszopiętrowym lożom bardzo podobało. [...] improwizowałem nie tak, jak miałem ochotę, bo to nie dla tego świata było. Mimo to jednak dziwię się, że Adagio tak powszechny efekt zrobiło [...] Moriolówna przysłała mi wieniec laurowy, dziś jeszcze dostałem wiersze jakiegoś kogoś. - Orłowski narobił mazurków i walców z tematów mojego Koncertu [...]
„Wczoraj byłem [...] na wieczorze u Diakowa [...] Graliśmy La Rubinelle Hummla z Kaczyńskimi i dosyć dobrej muzyczki robiono".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie [Warszawa], 27 marca 1830

 

„Po moich koncertach sypnęło się mnóstwo recenzji [...] w artykule „Dziennika Urzędowego" [recenzent] utrzymuje, że jak Mozartem Niemcy, tak Polacy mną się szczycić będą, nonsens bardzo jasny."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Warszawa, 10 kwietnia 1830

 

„Myślę, że w końcu maja, to jest za 2 tygodnie, w domu spróbuję pierwsze Allegro [z Koncertu e-moll op. 11]. Na początku czerwca zaś gram, żeby się pozbyć tego przed rozpoczęciem ogólnych zabaw przez „Kuryera" zapowiedzianych.
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Warszawa, 15 maja [1830]

 

„Trzynastego [...] będę próbował w domu pierwsze Allegro 2-go Koncertu korzystając z niebytności Panny Sonntag".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie [Warszawa] 5 czerwca 1830

 

„Na przyszły miesiąc dn. x  wyjeżdżam, wprzód jednakże muszę mój Koncert [e-moll op. 11] spróbować, bo już Rondo skończone. Jutro Kaczyński i Bielawski są u mnie. Rano o 10-tej incognito przy Elsnerze, Ernemannie, Żywnym i Linowskim próbuję mój Polonez z violonczelą i Trio. Będziemy grać do zabicia. Dla tej przyczyny nikogo nie prosiłem prócz wyżej wymienionych i Matuszyńskiego".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Warszawa, 21 sierpnia [1]830

 

„Zbliżam się do drogi, bo już w tym tygodniu mam cały Koncert [e-moll op. 11] próbować w kwartecie, dlatego żeby najprzód ten kwartet mógł się porozumieć ze mną - trocha oswoić, bez czego Elsner powiada, próba z orkiestrą od razu nie przyszłaby do ładu. [...] Trio próbowałem w przeszłą niedzielę, nie wiem, może dlatego, żem go dawno nie słyszał, alem był dosyć kontent z siebie (szczęśliwy człowiek!)".[...] Byłem też onegdaj w obozie u jen. Szembeka po raz wtóry. [...] Ma on fortepian w obozie i nie wiem skąd, ale mnie, dalibóg, zrozumiał, nie udawał. Adagio na nim największe wrażenie sprawiło, nie dał mi pokoju, ażem się na Turka spóźnił. A propos, w berlinskiej jednej gazecie jest artykuł bardzo długi o muzyce w Warszawie. Gdzie naprzód mówi o Anieli, chwali ją bardzo słusznie [...] i potem tak dalej pisze: «Ta młoda artystka wyszła z instytutu założonego pod przewodnictwem Panów Elsnera i Soliwy. Pierwszy z nich, profesor kompozycji, utworzył kilku uczniów, a między nimi Panów Orłowskiego, Chopin i innych, którzy z czasem mogą się przyczynić do» itd., itd. Niech diabli porwą takiego kompana. [...] Ernemann dołożył, że powinienem sobie mieć za szczęście na drugim miejscu siedzieć".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, jeszcze Warszawa, 31 sierpnia [18]30

 

„Jeszcze nie próbowałem Koncertu [e-moll op. 11]".
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie [Warszawa], podobno 4-ty [września 1830]

 

„Próbowałem zeszłej środy mój Koncert [e-moll op. 11] w kwartecie. Kontent byłem, ale nie bardzo - mówią ludzie, że ostatni finał najładniejszy (bo najzrozumialszy). Jak się wyda z orkiestrą, napiszę Ci w przyszły tydzień, bo w tę środę spróbuję. Jutro jeszcze raz w kwartecie chcę zrobić. [...] Wczoraj byłem u Cichockiego [...]. Grałem Quintetto Spohra na fortep., clar., fag., waltornię i flet. Prześliczny. Ale strasznie nie w palec. Wszystko, co chciał umyślnie na fortepian napisać dla popisu, jest nieznośnie trudnym i nie można często palców wyszukać."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Warszawa, 18 września 1830

 

„[...] dziś próbuję drugi Koncert z kompletną orkiestrą prócz trąb i kotłów [...] Żal mi, że Ciebie nie ma, bo podług Ernemannowskiego zdania sądzić o Koncercie będę musiał. Będą i Kurpiński, i Soliwa, i cały najlepszy muzykalny świat, ale tym panom, wyjąwszy Elsnera, nie bardzo ja wierzę."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Warszawa, 22 września [1]830

 

„Po próbie orkiestrowej 2-go Koncertu stanęła decyzja, żeby go publicznie grać, i w przyszły poniedziałek, to jest 11-go tego miesiąca, wystąpię z nim. Jak z jednej strony nierad jestem temu, tak z drugiej ciekaw jestem ogólnego efektu."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie [Warszawa], 5 października [1830]

 

„Wczorajszy koncert udał mi się [...] Powiadam Aśpanu, żem się wcale a wcale nie bał, grał tak, jak kiedy sam jestem, i dobrze było. Pełna sala. Goernera Symfonia zaczęła. Potem moja mość Allegro e-moll, które, jak z płatka wywinął, na Streycherowskim fortepianie się wydać miało. Brawa huczne. Soliwa kontent; dyrygował z powodu swojej arii z chórem, którą Panna Wołków [...] ładnie odśpiewała; po tej arii Adagio i Rondo nastąpiło, po którym pauza między 1-szą a drugą częścią. - Gdy wrócono z bufetu [...] zaczęto 2-gą część od uwertury Wilhelma Tella. Soliwa dyrygował ją dobrze i wielkie zrobiła wrażenie [...]. - dyrygował potem arię Panny Gładkowskiej [...] która odśpiewała cavatinę z La donna del Lago z recitativem tak, jak prócz arii w Agnieszce nic jeszcze nie śpiewała. [...] Po odprowadzeniu ze sceny Panny Gładkowskiej wzięliśmy się do Potpurów na księżyca, co zeszedł itd. Tą razą i ja się rozumiałem, i orkiestra się rozumiała, i parter się poznał. Tą razą dopiero ostatni mazur wzbudził duże brawo, po którym (zwyczajna facecja) wywołano mnie - ani razu nie syknięto, a ja miałem czas 4 razy się ukłonić, ale już po ludzku, bo mię Brandt nauczył."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie [Warszawa], 12 paźdz.[iernika] 1830

 

„Schnabel, co mię od czterech lat nie słyszał, prosił, ażebym spróbował fortepian. Trudno było odmówić, siadłem i zagrałem parę wariacji. Schnabel się niezmiernie ucieszył, pan Hellwig stchórzył, inni zaczęli mię prosić, ażebym wieczorem dał się słyszeć. Szczególnie Schnabel tak szczerze nalegał, że nie śmiałem staremu odmówić. [...] Pojechałem tedy z jego synem po nuty i zagrałem im Romans i Rondo z II Koncertu. [...] Prócz Ronda improwizowałem jeszcze dla znawców na temat Niemej z Portici.
        Z listu do rodziny w Warszawie, Wrocław, 9 listopada 1830

 

„Byłem [...] u pani Dobrzyckiej [...] Zastałem tam księżniczki saskie, córki nieboszczyka króla, to jest siostrę królewską i żonę brata obecnie panującego monarchy. Grałem w ich obecności [...] Generałowi Kniaziewiczowi podobałem się bardzo; mówił mi, że jeszcze żaden fortepianista tak miłego na nim nie uczynił wrażenia."
        Z listu do rodziny w Warszawie, Praga 21 listopada 1830

„Dam koncert, ale kiedy, gdzie, jak, co, nic nie wiem."
        Z listu do rodziny w Warszawie, Wiedeń, 1 grudnia 1830

 

„Onegdaj graliśmy [ze Slavikiem] całe przed i poobiedzie, a ponieważ to była Wigilia i piękny (wyraźnie wiosenny) czas, więceśmy w nocy wyszli od Bayerów.
        Z listu do Jana Matuszyńskiego, Wiedeń [26 grudnia 1830]

 

„[...] mam [...] nadzieję, że [...] jeszcze w karnawale dam słyszeć mój I-szy Koncert, faworyta Würfla."
        Z listu do Józefa Elsnera w Warszawie, Wiedeń, 29 stycznia 1831

 

„[...] daję koncert 25 grudnia. Baillot, ów sławny rywal Paganiniego, gra, Brodt, sławny oboista, ja, daję mój f-moll, Wariacje B-dur [...] Prócz tego gram z Kalkbrennerem na 2 fortepiany z akompaniamentem 4 innych jego Marsza suivie d'une Polonaise. [...] Jeden jest ogromny pantalion, który się Kalkbrennerowi należy, a drugi malutki monokordny, ale donośny jak dzwoneczki żyrafek, co do mnie należy, a tamte cztery duże jak orkiestra. Hiller, Osborn, Stamaty i Sowiński będą je trzymać. [...] Norblin, Vidal, sławny Urhan - altówka - jakiego nigdy nie słyszałem, pomagają mi."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Paryż, 12 grudn.[ia] 1831

 

„Rodzice zapewne Panu powiedzą o odłożeniu mego koncertu na 25-ty [grudnia 1831]. Mam wielką biedę z układaniem go i żeby nie Paër, Kalkbrenner, a szczególniej Norblin [...], nie mógłbym dać w tak krótkim czasie (oni to mało dwa miesiące na Paryż rachują). Baillot [...] gra Kwintet Beethovena i Kalkbrenner ze mną duo z akompaniamentem 4 fortepianów."
        Z listu do Józefa Elsnera w Warszawie, Paryż, 14 grudn.[ia] 1931

 

A propos mojego koncertu, odłożony na 15-tego z powodu śpiewaczki, której mi pan Veron, dyrektor opery, odmówił."
        Z listu do Tytusa Woyciechowskiego w Poturzynie, Paryż, 25 grudn.[ia] 1831

 

„Pragnę gorąco, by mi dozwolono dać się słyszeć na jednym z Waszych znakomitych koncertów i o to niniejszym proszę."
        Z listu do Komitetu Stowarzyszenia Koncertowego w Paryżu, Paryż, 13 marca 1832

 

„"Twoja siostra tyle była grzeczna, że mi swoją kompozycję przysłała. Ucieszyło mnie to niewymownie i zaraz tego samego wieczora improwizowałem w jednym z tutejszych salonów na ładniuchny temat owej Maryni."
        Z listu do Feliksa Wodzińskiego w Genewie, Paryż, 18 lipca 1834

 

„Czy zechciałby Jego Królewska Mość przesłać fortepian do pani Potockiej (ciotki) na jutro wieczór? Nikt poza mną nie będzie na nim grał."
        Z listu do Camille Pleyela w Paryżu [Paryż, 1836?]

 

„Zapomniałem wczoraj Ci powiedzieć, że dziś, we wtorek, wieczór o 9-tej u siebie muzykuję. Proszę Cię, przyjdź koniecznie, jeżeli chcesz, żeby mi dobrze było."
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu [Paryż, bez daty; 1837?]

 

„[...] będę u Pana pojutrze o godz. 3, by odbyć próbę mego koncertu."
        Z listu do barona de Trémont w Paryżu [Paryż, 14 lutego 1838]

 

„Marzę o muzyce, lecz nie gram - bo tu nie ma fortepianów...jest to dziki kraj pod tym względem".
        Z listu do Camille Pleyela w Paryżu, Palma, 21 listopada 1838

 

„Jutro będziemy z Franchommem przegrywali sonaty."
        Z listu do George Sand w Nohant [Paryż, 23 września 1844]

 

„Dzis Grotkowski przyjdzie do mnie śpiewać Ciebie i niektóre nowe, co nie zna (dla Ciebie stare).
        Z listu do Stefana Witwickiego w Freiwaldau, Paryż, Wielkanoc [23 marca] 1845

 

„Nie gram wiele, bo mi się fortepian odstroił. [...] Jeżeli mój list się nie trzyma, to dlatego że co dzień jeden frazes napiszę. - Wczoraj mi Sol[ange] przerwała, żeby z nią grać na 4 ręce."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Nohant, 18-] 20 lipca 1845

 

„Uściskajcie [...] bratową [Okołowa] (jeżeli się nie mylę, tą, z którą na cztery ręce często na Miodowej ulicy grałem)".
        Z listu do Kalasantostwa Jędrzejewiczów w Warszawie [Nohant, początek sierpnia 1845]

 

„Tutaj miewamy się nieźle z wyjątkiem fortepianów z których jeden nie robi absolutnie nic, a drugi bardzo mało. Ten bardzo mało to oczywiście mój. [...] Czy przesłano Pani Sonatę i Kołysankę?"
        Z listu do Marie de Rozières w Paryżu, Nohant, wtorek [jesień 1845]

 

„Mnóstwo mam pytań, czy koncertu nie dam - ale wątpię. [...] Spróbowałem z Franchommem trochę mojej Sonaty z wiolonczelą, i dobrze. Nie wiem, czy będę miał czas tego roku ją drukować."
        Z listu do rodziny w Warszawie, Paryż, 12 grudnia [skończony 26 grudnia 1845]

 

„Gram trochę."
        Z listu do rodziny w Warszawie, Nohant, 11 października 1846

 

„Proszę Cię, przyjdź koniecznie dziś wieczorem koło ósmej. [...] Zagram duet z Franchommem."
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu [Paryż, 17 lutego 1847]

 

„Przed [...] wyjazdem [Delfiny Potockiej] zagrałem jej u siebie moją Sonatę z Franchommem. Miałem tego wieczora prócz niej Xięstwo i Xiężnę Wirtemberską, p. S. i dobrze ciepło. [..] na obiad mi się ubierać nie chciało, wieczór u siebie przegrałem, przenuciłem śpiewami znad Wisły."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Paryż, 28 marca-] 19 kwietnia [1847]

 

„Dziś o 4-tej mam u siebie przyjaciół z Tours - (Forest), którym obiecałem zagrać sonatę z Franchommem. - Przerobił, jak wiecie, moją Sonatę z marszem na orkiestrę - a jedno notturno wczoraj mi przywiózł, pod które podłożył słowa O salutaris i które dobrze się śpiewa."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Paryż], 8 [-9] czerwca 1847]

 

„Pleyel, Perthuis, Léo, Albrecht namówili mnie na koncert. Od tygodnia już miejsca nie ma. Dam go w salonie Pleyela 16-go tego miesięca. Tylko 300 biletów po 20 fr. Będę miał piękny świat paryski. Król kazał wziąć 10, królowa 10, księżna Orleanu 10, ks. Montpensier 10, chociaż żałoba i nikt z nich nie będzie. Zapisują się na drugi, którego zapewne nie dam, bo ten mnie już nudzi."
        Z listu do Ludwiki Jędrzejewiczowej w Warszawie [Paryż], 10 lutego 1848

 

„[...] jeżeli Wam krótko dziś piszę, to dlatego, żem myślą zajęty moim koncertem, który ma być 16 tego miesiąca. Przyjaciele moi przyszli jednego rana i powiedzieli mi, że muszę dać koncert, że o nic się nie mam turbować, tylko usiąść i zagrać. - Od tygodnia już biletów nie ma, a bilety wszyskie są po 20 fr. Publiczność zapisuje się na drugi (o którym nie myślę). Dwór zażądał 40 biletów i w dziennikach tylko napisano, że może dam koncert, a z Brestu, z Nantes pisano do mojego editora, żeby zamówić miejsca. Dziwi mnie takie empressement  i muszę dziś grać choć dla sumienia swojego, bo zdaje mi się, że gorzej gram niż kiedy. Będę grał (dla ciekawości) Mozarta Trio z Franchommem i Allardem. Afiszów nie będzie ani biletów darmo. Salon wygodnie urządzony, może 300 osób zmieścić. Pleyel żartuje zawsze z mojej głupoty i na zachęcenie do koncertu schody kwiatami ubierze. Będę jak u siebie i prawie tylko znajome twarze napotkają oczy moje. Mam już u siebie fortepian, na którym gram. [...] Po koncercie więcej."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Paryż], 11 lutego 1848

 

„od czasu Pani listu [...] dałem koncert u Pleyela."
        Z listu do Solange Clésinger w Guillery [Paryz], 17 lutego [1848]

 

„[...] trzeba będzie dać się słyszeć; zaproponowano mi, abym grał w Filharmonii; wolałbym nie. W końcu zapewne, gdy zagram przed królową, wypadnie dać jakiś poranek muzyczny w domu prywatnym dla ograniczonej liczby słuchaczy! Tak bym przynajmniej pragnął. Lecz są to na razie projekty tylko, nic więcej."
        Z listu do Adolfa Gutmana w Paryżu, Londyn, 6 maja 1848

 

 „Filharmonię mi ofiarowano, żeby grać, ale nie chcę, bo to z orkiestrą. Byłem tam, obserwowałem. [...] Tam trzeba Mozarta, Beethovena albo Mendelssohna grać, a chociaż mi dyrektorzy i inni mówią, że moje koncerta także tam grali już, i z efektem, wolę nie, bo nic może być. Orkiestra jak ich rozbif albo i zupa żółwiowa, mocna, tęga, ale tylko to. Wszystko com pisał - niepotrzebne na ekskuzę, tylko to jest jedyna rzecz niepodobna; nigdy nie repetują, bo każdemu czas drogi teraz, tylko raz jeden, i ta repetycja jest publiczną. [...] Mam 3 fort. Prócz pleyelowskiego, jeden Broadwooda, drugi Erarda, ale dotychczas tylko na moim grać mogę."
        Z listu do Wojciecha Grzymały, Londyn, 13 maja [1848]

 

„Grałem [...] z okazji chrzcin u księżny Sutherland w obecności Królowej, księcia Alberta, księcia pruskiego, Wellingtona i całego tutejszego najbardziej „podwiązkowego' towarzystwa (w małym kółku 80 osób); tego wieczora występowali również Lablache, Mario i Tamburini. Jej Królewska Mość powiedziała mi kilka łaskawych słów. Wątpię jednakże, czy będę grał na dworze, bo zaczyna się właśnie żałoba [...] po ciotce Jej Królewskiej Mości. [...] Proszono mię bym grał w kilku salonach arystokratycznych - to mi przynosi trochę gwinei, które się ulatniają jednakże mimo całej mojej oszczędności. [...] Nie będę grał w Filharmonii mimo zachęcających propozycji panów. Nie mam ochoty trudzić się daremnie - grać z jedną próbą publiczną, zatem źle w zespole - i zabierać miejsca wszystkim tym, którzy chcieliby się tam dostać (Hallé to w sam raz człowiek , którego im potrzeba, toteż obiecałem mu, że skoro powezmę decyzję, zawiadomię go, by poczynił starania). Unikam również wielkich koncertów publicznych myślę dać koncert w jakimś arystokratycznym salonie (koncert ograniczony do 150, 200 osób). "
        Z listu do Marie de Rozières (?) w Paryżu [Londyn], 1 czerwca [18]48

 

„[...] miałem obiad u Lady Kinlogh z wielkim towarzystwem lordów, kanclerzów czy tam kidiabłów wstęgowych pod kamizelkami [...] Nie gadają kiedy gram, i wszędzie podobno dobrze o mojej muzyce mówią, ale małe moje kolegi, których zwykli tutaj potrącać, przyczyną, że im się wydaję jakiś amator, a wkrótce będę jakiś grand seigneur, bo mam czyste trzewiki i kart nie noszę z napisem: daje lekcje w domu, chodzi grywać na wieczór itd. [...] Chciałbym dać koncert w jakimś prywatnym hotelu; jeżeli mi się uda, to będę miał ze 150 gwineów; tutaj rzadka rzecz, bo opera wynosi 1000 i coś, a nim się kurtyna otworzy, to jest przeszło 900 wydatku!"
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu [Londyn], 2 czerwca [1848]

 

„Dałem poranek. Był na nim elegancki świat. Mario śpiewał 3 razy, ja grałem 4. Miało to powodzenie - przyniosło mi 150 gwinei; było tylko 150 miejsc i wszystkie w przeddzień wykupione."
        Z listu do Solange Clésinger w Paryżu [Londyn], 30 czerwca [18]48

 

„Wczoraj (7 juilleta) dałem drugą matinée w hotelu lorda Falmouth. Viardowa śpiewała mi moje mazurki między innymi. Bardzo pięknie było, ale nie wiem, czy miałem 100 gwinei zysku. W poniedziałek się dopiero dowiem. Teraz się tu już kończy saison. [...] U Królowej nie grałem, chociaż przed Królową grałem u Sutherlandowej."
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu [Londyn, 8-17 lipca 1848]

 

„[...] przyrzekłem [lady Murray], iż odwiedzę ją również w jej pięknym zamku - lecz nie wiem, jak to zrobię, gdyż obiecałem być 28 sierpnia w Manchesterze, by grać na koncercie za 60 funtów. Jest tam Neukomm - i przypuszczając, że nie będzie mi improwizował tego samego dnia, liczę, że zarobię te 60 funtów." Z listu do Augusta Franchomme'a w Paryżu, Edynburg, 6 sierpnia, Calder-House, 11 sierpnia [1848]
        Z listu do Augusta Franchomme'a w Paryżu, Edynburg, 6 sierpnia, Calder-House, 11 sierpnia [1848]

 

„Jestem tu, żeby po londyńskiej saison odpocząć i spokojnie siedzieć do 28 tego miesiąca, którego mnie w Manchester czekają. Obiecałem przyjechać grać na koncercie, który Włochy, Alboni itd., dają i za to mi 60 funtów dają. Nie do odrzucenia w dzisiejszych czasach. [...]
W Edymburgu chcą, żebym 2 albo 3-go octobra grał [...] i to mi ze sto funtów przyniesie"
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu [Calder House], 19 sierpnia 1848

 

„Dałem dwa poranne koncerta - jedno u pani Sartoris [...] a drugie u Lorda Falmouth [...] swój hotel na St. James's Square mi na koncert ofiarował [...] Na jednym mi śpiewał Mario 3 razy, a ja grał 4; na drugim pani Viardot 3 razy, a ja grał 4 razy, co im się bardzo podobało, bo takich krótkich a węzłowatych koncertów oni tutaj nie znali, tylko długie, 20-numerowe koncerta z ogromnymi afiszami. [...] Jam ograniczał liczbę słuchających na 200 osób u Lorda Falm., a 150 u pani Sartoris, co mi przyniosło, po gwinei bilet, (odtrąciwszy rozmaite koszta) do 300 gwinei. [...] nie wiem, czym Wam z Londynu pisał, że X-na Sutherland miała raz u siebie Królową na obiedzie i wieczorem tylko 80 osób z pierwszego świata londyńskiego. [...] X-żna mię Królowej prezentowała. - Królowa grzeczna, 2 razy ze mną mówiła. X-żę Albert przybliżył się do fortepianu. Powiedzieli mi wszyscy, że to rzadkie rzeczy. Z Włochów, którzy tegoż samego wieczora śpiewali, był Mario, Lablache i Tamburini. - Żadnej śpiewaczki. [...] Po tym wieczorze u X-ny Suth[erland mówiono mi, że mam grać u Królowej, ale nie wiem dlaczego nie grałem. - Zapewne, żem się o to nie starał [...] Towarzystwo Filharmoniczne ofiarowało mi, żebym u nich grał [...] odmówiłem raz dlatego, żem nie bardzo był zdrów - taką dałem przyczynę - a prawdziwa była, że nie wypadało mi tylko grać jeden z moich koncertów z orkiestrą, a tylko jedną próbę ci panowie robią - i to próbę publiczną, na którą za biletami niepłatnymi wpuszczają. Jakże tu próbować i powtarzać! Więc bylibyśmy źle grali (chociaż tu oni niby moje koncerta znają i pani Ducken [...] jeden tam grała). [...] moje prix na wieczór w Londynie było 20 funtów, ale tylko 3 takie wieczory dałem. Drugi był u markiza Douglas (syna X-żny Hamilton, którą niegdyś w Paryżu znałem).[...] Trzecia moja płatna aparycja, a raczej najpierwsza z porządku, była u lady Gainsborough, dawnej damy honorowej królowej, która także zgromadziła u siebie najwyborniejszy świat arystokracki tutejszy. Jak wiecie, że oni tu imionami i wielkościami żyją. [...] nie mogę zapomnieć Pani Grote, którą jeszcze w Paryżu znałem (u p. Marliani) [...] jest żoną członka Parlamentu. Jest osoba bardzo światła, która się rzuciła protegować Jenny Lind. Ona mnie z nią poznała. Raz nikogo, tylko nas dwoje zaprosiła , od 9-tej do 1-szej w nocy od fortepianuśmy nie odsiedli. [...] Wieczorami staremu lordowi gram szkockie pieśni, które on poczciwy dośpiewywa" i jak może mi po francusku swoje uczucia wynurza. [...] 28 août czekają mnie w Manchester, gdzie mam grać na koncercie, na którym śpiewają Włochy z Londynu: Alboni itd. Dają mi za to 60 gwinei, a ponieważ to nie do odrzucenia, więc przyjąłem i za tydzień wyjeżdżam stąd [...] na samym początku octobra w Edynburgu chcą, żebym grał. Jeżeli mi to co przynieść może i będę miał siły, tak chętnie zrobię, bo nie wiedzieć, jak się tej zimy obrócić."
        Z listu do rodziny w Warszawie [Calder House], 19 sierpnia 1848

 

„Od czasu, jak do Ciebie pisałem, byłem w Manchesterze. Bardzo dobrze mię przyjęto; musiałem 3 razy usiąść do fortepianu. Sala piękna, 1200 osób. [..] Układają mi tu koncert w Glasgowie. Nie wiem, co z tego będzie."
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu, Johnston Castel [zaczęty] 4 wrześ.[nia], [skończony 9 września 1848]

 

„Z twoim listem w Johnston Castel [...] przyszedł inny z Edinburga , z uwiadomieniem, że X-stwo Aleksandrostwo przybyli i radzi by mię widzieć [...] wsiadłem na kolej i zastałem ich jeszcze w Edinb. X- żna Marcelina taka sama dobroć, jak przeszłego roku. - Odżyłem cokolwiek pod ich polskim dachem, dodało mi to siły grać w Glasgowie, gdzie kilkadziesiąt noblessy się zjechało mnie słyszeć."
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu, Keir, 1 października [1848]

 

„Jutro mam grać wieczorem, alem jeszcze sali nie widział ani programu nie ułożył
        Z listu do Wojciecha Grzymały [Edynburg, 3 października 1848]

 

„P.S. Grałem w Edynburgu; cała arystokracja okoliczna zebrała się, by mnie słyszeć; mówią, że było dobrze - trochę powodzenia i nieco pieniędzy."
        Z listu do Adolfa Gutmannna w Heidelbergu, Calder House, 16 października 1848

 

„[...] jutro wracam do Londynu, bo mi lord Stuart pisał, żeby grać 16. na koncercie, który dla Polaków dają, przed zaczęciem balu."
        Z listu do Wojciecha Grzymały, Edynburg, 30 października ]1848]

 

„Wysztyftował mnie [dr Mallan], żem wczoraj mógł grać na polskim owym koncercie i balu (co był bardzo świetny)
        Z listu do Wojciecha Grzymały w Paryżu, Londyn, 17 i 18 pażdz.[iernika 1848]

 

„Grać jeszcze nie zacząłem".
        Z listu do Wojciecha Grzymały [Chaillot], 18 [czerwca 1849]

 

„Gram coraz mniej".
        Z listu do Wojciecha Grzymały [Chaillot], 10 lipca [18]49

 

 

Start : O Nas : Redakcja : Kontakt : Mapa serwisu
Copyright by TIFC 2008. Realizacja Rotos.